Posty

W końcu stało się nieuniknione. Powiedział bym się spakował. Nie tymi słowami ale jednak. Mnie nie stać na nasze mieszkanie a on chce je zatrzymać. W jednej chwili spadło na mnie przygniatające i duszące uczucie. Już nie czuję się jak u siebie. Tu już nie jestem u siebie.

Największe upodlenie człowieka

Zwiedziliśmy najpierw wszystkie pomieszczenia. Marek mówił mi że mają być cztery sale do tańczenia a wszystkich pomieszczeń ma być siedem. Szybko załapałem co to oznacza. Ale nie byłem jeszcze pewny czy mam rację. Przecież te kolejne pomieszczenia to mogły być po prostu bary albo coś w tym rodzaju. I rzeczywiście też nimi były. Jednak nie wszystkie. Na początku zaczęliśmy zwiedzać. I w końcu trafiliśmy do jednego z tych pomieszczeń. Panował tam półmrok. Jedna ławka ukryta w nibyjaskinie. I te parawany ustawione tak że tworzyły coś na wzór ślimaka by stworzyć możliwie dużo kątów. Kręciły się tu już pojedyncze osoby. Głównie młodzi którzy tak jak my oglądali z ciekawością. Jednak to nie był czas na główne show. Po jakimś czasie zebrał się tam tłum. Nikt nic nie mówił po prostu było słychać stłumioną muzykę dobiegającą z sali... oraz postękiwania. Fajnie zobaczyć porno na żywo? Pewnie i by tak było. Ale to porno znalazłoby się w podkategorii gdzie nie zaglądam. Ci co siedzieli na ławce by
Samotność potrafi być najlepszym motorem wszystkich czarnych myśli które nas dręczą. Nic wtedy nie sprawia radości. Nie można się skoncentrować na zajęciach które wymagają od człowieka niewielkiego zaangażowania intelektualnego. Bo po co? Sprawdza się tutaj teoria piramidy Maslowa. Jeśli nie mamy bliskiego kontaktu z innymi, to potrzeby samorealizacji spadają na dalszy plan. Wtedy dni nam uciekają przez palce a my chcielibyśmy po prostu obudzić tego poranka, kiedy to całe zesrane życie w końcu się do nas uśmiechnie... aż w końcu znajdzie się ta osoba która będzie się uśmiechać z nami.
Technologia strasznie zabija moją inwencję twórczą. Bo przecież łatwiej jest bezmyślnie grać w gry niż malować obrazy. Łatwiej oglądać seriale niż próbować tworzyć własne historie. Widocznie nie jest mi pisane zostawić po sobie spuściznę. A mym największym marzeniem jest przecież napisać własną książkę. To jedno z tych marzeń, które ma nigdy się nie ziścić. Swoją drogą, ciekawe co bym poczuł gdybym jednak napisał moją własną książkę. Uczucie pewnie byłoby przepiękne...tylko na jak długo? Czy potem czułbym pustkę jak tę, którą się czuję po ukończeniu wciągającej powieści? A jeśli to uczucie zostałoby ze mną już do końca? Jeśli tak to działa to niech to marzenie zostanie tylko marzeniem a nie celem .
"Czemu nie dzwonisz?" czy "Czemu się nie odzywasz?" te pytania padające zaraz po "Cześć" powodują u mnie dziwną reakcję. Zastanawiam się najpierw czy mam na nie w ogóle odpowiedzieć czy nie. W takiej sytuacji najchętniej znalazłbym się w czasie sprzed ery komórek. Często kończy się na tym że po prostu odbijam piłeczkę. Bo przecież ta osoba również ma mój numer i równie dobrze może do mnie napisać.
Zaczęło się psuć. W sumie to już dawno się popsuło, jednak ani ja ani on nie chcieliśmy tego dostrzec. Nie było dobrze. Zastanawialiśmy się jedynie czy będzie lepiej gdy się do tego przyznamy. Jednak i to było fałszem, gdyż znaliśmy odpowiedź. Jest źle a miało być jeszcze gorzej.